Według koncepcji Heinricha Kramera i Jakoba Sprengera, autorów Młota na czarownice, czary są głównie domeną kobiet. Dlaczego? Ano dlatego, że mają większe ku nim predyspozycje i z natury mniejszą wiarę. Skąd ta teoria? Łacińskie słowo femina według nich to najlepsza wskazówka: wszak Fe- fides to wiara; mine- minus oznacza mniej. Wyjaśnienie więc wydaje się oczywiste. Ponadto w tym przekonaniu utwierdzali ich wcześniejsi Ojcowie Kościoła. Powtórzmy choćby za Tertulianem (160-220), który głosił, iż kobieta „to brama, przez którą wdziera się diabeł”; za św. Klemensem (ok.150- 215) „U kobiety sama świadomość jej istnienia powinna wywoływać wstyd”; za św. Augustynem (354-430) „Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie”; czy wreszcie za papieżem Piusem II (1458-1464) „Gdy widzisz kobietę, myśl, że to diabeł! Jest ona rodzajem piekła”. Tego typu wypowiedzi było bardzo dużo i odcisnęły one swoje piętno na sposobie myślenia. Mało tego autorzy Młota na czarownice podkreślali, że wiara w istnienie czarownic jest nieodłączną częścią wiary katolickiej, zaś niedowiarstwo w tej sprawie równa się herezji. Dlatego też kobiety były znacznie częściej posądzane o czary niż mężczyźni.
Autor: Anna Koprowska-Głowacka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz