sobota, 16 października 2010

Wywiad z Anną Koprowską-Głowacką, część 4

6. Czy zdarzył się moment, w którym miała pani wrażenie, że opisana w źródłach kobieta jest rzeczywiście czarownicą?
To akurat zależy od tego, co zrozumiemy pod pojęciem magia i czary. Zwróćmy bowiem uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze na subtelną różnicę pomiędzy pojęciem wiedźma a czarownica. Niby oznacza to samo, a jednak… Wiedźma to kobieta posiadająca wiedzę; kobieta, która dzięki owej wiedzy właśnie była w stanie ratować lub odbierać życie; kobieta, która posiadała „dar” rozumienia sił natury i osobowości człowieka. Wiedźmy występowały w większości religii i odgrywały znaczną rolę. Za przykład niech posłużą tu choćby nasze, słowiańskie matuchy zajmujące się przede wszystkim uzdrawianiem i wróżeniem. Natomiast samo słowo czarownica ma już w wydźwięku znaczenie negatywne. Papież Innocenty VIII potępił czary i poprzez bullę z 1484 roku zezwolił na karanie śmiercią czarownic i czarowników. Powoływał się przy tym na słowa Biblii „Nie pozwolisz żyć czarownicy”… Zatem wyobrażenie czarownicy lecącej na miotle na sabat, ucztującej wraz z diabłami na Łysej Górze i oddającej się tam najbardziej niegodziwym praktykom to wyobrażenie późniejsze, niźli samo istnienie pojęcia czarownicy czy wiedźmy. Jeśli więc chodzi o znaczenie w sensie wiedźmy to owszem, miałam wrażenie… choćby w przypadku Katarzyny Piepkorn z Wrzosowa, która była znaną w okolicy zielarką i wykorzystywała swoją wiedzę, by leczyć ludzi. Jeśli zaś mowa jest o typowej czarownicy w znaczeniu takim, jakiego oczekiwaliby sędziowie… czyli czy miałam choćby przez chwilę wrażenie, że jakaś kobieta istotnie spotyka się z diabłem, zabija czarami zwierzęta, a dosiadając miotły leci na Łysą Górę, by ucztować z podobnymi do siebie to muszę zaprzeczyć. Kobiety, które były oskarżane o czary płaciły zazwyczaj za swoją wiedzę i niezależność; za korzystanie z tzw. ludowej medycyny; czasami za urodę lub posiadany majątek. 
 
7. Dlaczego w Polsce tak długo jeszcze toczyły się procesy o czary?
A czy tak naprawdę już się zakończyły? Wspomnę o wydarzeniu z 2003 roku z Krakowa, gdzie odbył się proces dotyczący pomówienia o czary. Pewna kobieta publicznie oświadczyła, że jej sąsiad jest czarownikiem i zabiera mleko od jej krów. Sprawa skończyła się w sądzie ugodą, lecz proszę zobaczyć, jak bardzo pokutuje w nas jeszcze przeświadczenie o czarach. Nie jest to zresztą przypadek odosobniony bowiem w 1999 roku w USA 15-letnia dziewczyna została zawieszona w prawach ucznia za „rzucanie uroków”. Lęk przed czarami tkwi w nas od tysiącleci. Zawsze lękano się „złego oka”, „rzucania uroków” itp. Dopóki więc ten lęk będzie w nas tkwił, dopóty będą oskarżenia o czary, i choć na szczęście nikogo już się nie poddaje torturom i nie pali na stosach, to jednak są w społeczeństwach jednostki, wobec których jest zastosowany swoisty ostracyzm i omija się je wielkim łukiem tak… na wszelki wypadek. Wracając jednak na ziemie polskie. Co ciekawe, ostatni proces w Polsce i zarazem ostatni w Europie toczył się w latach 1807-1811 w Reszlu na Warmii, a dotyczył Barbary Zdunk. Kobietę oskarżono nie tylko o czary, ale jednocześnie o podpalenie. Choć ciągnąca się trzy lata sprawa budziła wątpliwości, to jednak sąd w Królewcu zatwierdził wyrok, jaki zapadł w Reszlu. Barbara Zdunk znalazła się na stosie, przed jego podpaleniem jednak skazaną uduszono. To dotyczy procesów samosądy bowiem zdarzały się i później. Przykład: Krystyna Ceynowa z Chałup, która straciła życie w 1836 roku. Opamiętanie przyszło, ale zbyt późno…
8. W jaki sposób osoba niebędąca historykiem może poszukać informacji o czarownicach?
Jest dużo książek traktujących o procesach czarownic, w których można znaleźć konkretne przypadki, fragmenty procesów oraz inne informacje na temat oskarżeń. Na końcu książki Czytelnik znajdzie wiele pozycji wartych przeczytania. Warto również zajrzeć do bibliotek, skorzystać z archiwum, gdzie znajdują się akta procesowe oraz rachunki miejskie, w których wyszczególniono kwoty związane z przebiegiem procesu, a jeśli ktoś miałby taką możliwość ‒ to koniecznie zajrzeć do ksiąg parafialnych z owego okresu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz